sobota, 2 kwietnia 2011

Recenzja Cacharel Amor Amor Tentation

Dziś - trochę o perfumach. Opisuję je właściwie po raz pierwszy, zatem jeśli będę bredzić o nutach zapachowych - poprawcie, proszę. :)

Jednym z moich ukochanych wiosennych zapachów jest Cacharel Amor Amor Tentation.
Zapach diametralnie różni się od klasycznego, czerwonego Amora, który użyty w nadmiarze - jest dla mnie zbyt słodki. Ta wersja pojawiła się w sierpniu 2008 roku.
Nuty -
nuta głowy: mandarynka, bluszcz
nuta serca: jaśmin, kwiat tiary z Tahiti
nuta bazy: cedr, wanilia, pikantne nuty
- nijak nie mają się do tego co ja wyczuwam w nim. Ciekawe...
Dla mnie fioletowy Amorek jest w 101% wiosennym zapachem. Czuję w nim... las po wiosennym deszczu, wilgotne ziemiste nuty, ozon utrzymujący się w powietrzu po wieczornej majowej burzy i jeżyny. Szalenie intensywne jeżyny. Radosne, przepełnione słońcem. Ma w sobie coś z tych pogodnych dni i coś z tych szarych. Łączy w sobie całą przekorę tej pory roku - czasem słońce, czasem deszcz.
Zapach jest umiarkowanie trwały, niestety. Po paru godzinach - po prostu znika... Lokalnie wyczuwam go na nadgarstkach, staje się delikatniejszy, bardziej dostojny i słodszy. Ma w sobie coś eleganckiego, traci swoją owocowo-ziemistą zadziorność.
Flakon jest utrzymany w klasycznej konwencji Amorów, tym razem ciemnofioletowy.
Cena - ok. 170 zł/30 ml.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mój blog to nie miejsce na Twoją reklamę :-)

Jeśli masz coś więcej do powiedzenia, niż "fajny blog, zapraszam do mnie" - skomentuj.

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, za wszystkie dziękuję! :-)