sobota, 21 lipca 2012

Vichy Idealia - krem idealny?

Nie było mnie tak długo, że zamierzałam właściwie zamknąć bloga. Wiele złego podziało się w moim życiu ostatnio, ale dowiedziałam się również, że mam wokół siebie mnóstwo cudownych osób, na których wsparcie zawsze mogę liczyć... To bardzo cenna rzecz. :-)
Usłyszawszy od kilku osób "napisz coś na blogu", postanowiłam, że koniec z marazmem!
Tak więc wracam! :-)

Wracam z nowymi kosmetykami, recenzjami (również tymi zaległymi... tak mi wstyd!). Mam nadzieję, że ta wiadomość ucieszy wiele z Was. :-)

Vichy Idealia do skóry normalnej i mieszanej. To cudo mam przyjemność testować od tygodnia. Jestem wielką fanką produktów Vichy, są nie tylko perfekcyjnie dopracowane, ale również bezpieczne dla każdej, nawet najwrażliwszej skóry.
Już od pierwszego wejrzenia, zaskoczył mnie napis na pudełku, który głosił - BEZ PARABENÓW! Ostatnio bardzo cenię sobie kosmetyki, które nie zawierają tego typu substancji, bowiem w dobie otaczającej nas zewsząd chemii, miło czasem poczuć, że coś jest przyjazne nam w 100%. Kolejny plus - krem nie zawiera alkoholu i jest hipoalergiczny! Czyżby cudo, mój ideał??


Otwierając ciężki słoiczek (kocham szatę graficzną Vichy - prosta i szykowna, ciężkie opakowania sprawiają wrażenie luksusowych ;-)) moim oczom ukazuje się jasnoróżowy krem, delikatnie opalizujący pod światło. Ten efekt zawdzięcza rozświetlającym pigmentom. Pachnie? Nad wyraz przyjemnie, co trochę mnie zaskoczyło, bowiem w pamięci miałam wrażenia zapachowe Normaderm i Pro-Mat - te dwa kremy pachniały BARDZO aptecznie, ten pachnie drogeryjnie (o ile mogę zastosować taką kategoryzację!).

Co krem zawiera w sobie? Podkradnę parę informacji z Internetu:
  • Kombucza (kombucha) specjalny, przetworzony biotechnologicznie i opatentowany, aktywny wyciąg z herbaty cejlońskiej w optymalnym stężeniu 3% bogaty w witaminy z grupy B, probiotyki, polifenole; zapobiega niszczeniu włókien podporowych skóry (kolagenu, elastyny) w procesie glikacji, pobudza wzrost adipocytów, zapobiegając wiotczeniu rysów, poprawia koloryt cery, rozjaśnia ją i wygładza
  • adenozyna neuroprzekaźnik regulujący skurcze mięśni, składnik przeciwzapalny, ułatwiający gojenie; inhibitor skurczu mięśni- utrudnia współpracę aktyny i miozyny, dzięki czemu zapobiega pogłębianiu się zmarszczek mimicznych
  • LHA, czyli lipohydroksy kwas (kwas 5-kapriolowosalicylowy) - łagodna pochodna kwasu salicylowego powodująca delikatne złuszczanie komórek warstwy rogowej naskórka, bez uszkadzania jego struktury. LHA stymuluje odbudowę naskórka. Działa przeciwzapalnie i przeciwzaskórnikowo. Wygładza i odnawia skórę. Dzięki temu składnikowi następuje lepsze wchłanianie substancji aktywnych zawartych w kosmetykach
  • witamina E silny antyoksydant wyłapujący szkodliwe wolne rodniki, zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry
  • woda termalna Vichy działa kojąco i łagodząco; zawiera 15 minerałów, pochodzi ze skał magmowych, a proces jej nasycania minerałami trwa 50 lat
  • masło karite (masło Shea) nawilża, uelastycznia i wygładza oraz regeneruje przesuszony naskórek; ma właściwości łagodzące i zmiękczające.
Cóż, o zmarszczkach się nie wypowiem, nie posiadam na razie (Bogu dzięki! ;-)), aczkolwiek małymi kroczkami wchodzę w wiek, kiedy pierwsze delikatne kremy dedykowane tym problemom - zagoszczą i w mojej łazience...

Nakładając go pierwszy raz, poczułam leciutkie szczypanie. To trochę zaniepokoiło mnie, czekałam kiedy moja skóra zaczerwieni się i będzie "krzyczeć", że mam to natychmiast z niej zmyć. Tak się na szczęście nie stało, szczypanie po kilku sekundach ustało.

Efekt? Skóra od razu promienieje! Jest rozjaśniona, nabiera zdrowego kolorytu, a pory są wyraźnie mniej widoczne. Postanowiłam zatem zrobić mały eksperyment i zastosowałam go jako bazę pod makijaż. Okazało się, że nadaje się idealnie pod podkłady, znacznie przedłużając ich trwałość, podkład nie "warzy się" na buzi.

Po kilku dniach zauważyłam znacznie mniej niedoskonałości, choć uczciwie przyznam że faza zapoznawania się z nowym kremem przyniosła mi parę przykrych "niespodzianek", wskutek czego byłam bliska rzucenia kosmetykiem w kąt. Dzielnie jednak zagryzłam zęby, dzięki czemu rano nie martwię się spoglądając w lustro. :-)

Krem przeznaczony jest do skóry normalnej i mieszanej. No właśnie... Tu pojawia się moje jedyne zastrzeżenie co do Idealii. Jako posiadaczka skóry tłustej, krem czasami w upalne dni robi mi niedźwiedzią przysługę, przez co zmuszona jestem nosić ze sobą retusz bądź bibułki matujące. Efekt rozświetlenia zmienia się wtedy w efekt świecenia, co niesamowicie mnie irytuje. ;-) Puder matujący w torebce bądź wspomniani wcześniej "pomocnicy" - niezbędni!

Krem kosztuje ok. 90 zł (w zależności od apteki). Czy to dużo jak za 50 ml naprawdę dobrego kremu? Dla mnie za ceną produktów Vichy stoi ich niewątpliwa jakość i skuteczność. Idealia wykazała się w ostatnich dniach, zatem jestem przekonana, iż póki nie znajdę czegoś równie dobrego - będę wracać do tego kremu, aczkolwiek stosując go jedynie na dzień. :-)





PS. Mam nadzieję, że jeszcze mnie podczytujecie? :-)