A zatem - pierwsze koty za płoty, zakończyłam testowanie najnowszej serii cieni do powiek marki Virtual - "Klejnoty Kaszmiru". Wrażenia ogólne:
1. Cienie są słabo napigmentowane. Spodziewałam się czegoś mocniejszego. Nazwa wskazuje na pyszność i obfitość kultury Dalekiego Wschodu, tymczasem... cienie wypadają bladawo niestety...
2. Opakowanie niezłe, choć przy gwałtownym otwarciu wypada jak zwykle nikomu niepotrzebna pacynka. ;) Zresztą - próbowałam pomalować się pacynką - nie da się. Nieporęczna, dziwna... ;)
2. Opakowanie niezłe, choć przy gwałtownym otwarciu wypada jak zwykle nikomu niepotrzebna pacynka. ;) Zresztą - próbowałam pomalować się pacynką - nie da się. Nieporęczna, dziwna... ;)
3. Jeśli chodzi o trwałość - na bazie bardzo ładna, ale bez bazy dość szybko się rolują, zbierając w załamaniu powieki...
Jak wyglądają poszczególne cienie?
Cienie Diamond Mono (beżowy) i Metallic Mono (różowy) radzę nakładać na mokro i bezpośrednio na bazę. Bez tego drobinki brokatu niestety posypią się i cała twarz będzie się świecić jak bożonarodzeniowa dekoracja. Dodatkowo, dla zintensyfikowania makijażu, można nałożyć 2 warstwy, gdyż kolory które otrzymałam są bardzo delikatne i ledwo widoczne. Cienie z serii Metallic Mono ładnie metalicznie połyskują, choć nienachalnie.
Znacznie lepiej ma się sytuacja z cieniami Satin Duo z dodatkiem rubinu. Tu napigmentowanie jest silniejsze, jak widać, nawet bez bazy mają żywe kolory. Na bazie faktycznie satynowo się rozprowadzają i dają możliwość ładnego wyblendowania. Śliwka, którą otrzymałam - jest głęboka, nie daje efektu podbitego oka ;).
Cienie Satin Quatro - i tu miłe zaskoczenie. Pierwszy raz mam do czynienia z tak niecodziennymi kolorami - bo zarówno niebieski, jak i lazur jak i ta morska zieleń - opalizują złotem. Nie uświadczymy jednak drobinek - cienie są satynowe, bez brokatu. Najmilsze moim gustom, idealne na lato i wakacyjny wyjazd. :)
Podsumowując : nie wiem, jak sprawa ma się z innymi kolorami, jednakże z uwagi na moje upodobanie do paletek, będę polecała z całego serca poczwórne cienie Satin Quatro - tylko one według mnie zasługują na nazwę Klejnotów Kaszmiru, spełniając swoją rolę. :)
Podsumowując : nie wiem, jak sprawa ma się z innymi kolorami, jednakże z uwagi na moje upodobanie do paletek, będę polecała z całego serca poczwórne cienie Satin Quatro - tylko one według mnie zasługują na nazwę Klejnotów Kaszmiru, spełniając swoją rolę. :)
Miałam okazję wypróbować cienie satin quatro i przyznaję, że kolory są niecodziennie. Nazwałabym je pastelowymi.
OdpowiedzUsuńDawały efekt "mokrego oka", dobrze trzymały się na powiece. Jakość za tę cenę jest naprawdę niezła.:)
Pozdrawiam Paulinko. :)
Nigdy nie rozumiem po co te brokatowe drobinki. Bez nich świat byłby znacznie piękniejszy ;D Nigdy nie próbowałam cieni z virtuala i chyba narazie się nie skuszę bo interesujące mnie kolory mają brokat. W śliwce wyglądam jak trup (albo potwór), a w nibieskich... w niebieskich zresztą też.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą dobry pomysł, żeby pokazywać cienie bez bazy i z bazą. Nie wpadłam na to :D Pozdrawiam cieplutko i w wolnej chwili zapraszam do mnie na lya1206.blogspot.com :):*
Aguteńka - są bardzo egotyczne - przynajmniej mój zestaw. Faktycznie dają efekt mokrego oka, w połączeniu ze zwiewną tuniką, stworzyły orientalny look ;)
OdpowiedzUsuńlya - ja też nie przepadam za brokatem, osypuje się, człowiek błyszczy się jak bombka choinkowa... A śliwkę można zawsze przyciemnić czarnym czy grafitem i zrobić z niego smoky ;)
Podobają mi się. :)
OdpowiedzUsuńBardzo jasne te cienie, ale za to delikatne. :)
OdpowiedzUsuńBaza z tej firmy jest świetna, cienie o wiele dłużej się utrzymują. :)
A co do zaręczyn to dziękuję bardzo! :*
Po ponad roku bycia razem (staż nie zaprzeczę dość krótki) mój chłopak postanowił mi się oświadczyć. To była najpiękniejsza niespodzianka mojego życia. :) Ślub lato 2015, nie mogę się doczekać!
Życzę powodzenia i wytrwałości! A ja trzymam kciuki! :D
Dziękuję Kaś :* Jeszcze raz gorące gratulacje :))
OdpowiedzUsuń